Warszawa,
maj 1936
Pierwsze, co zauważył Adam,
gdy znalazł się na tej niepozornej uliczce, to rozłożyste krzewy bzu, które
rosły na każdym podwórku przed domem. Powietrze przesycał ich intensywny
zapach, potęgowany ciepłą i słoneczną pogodą.
Pewnie nie miałby pojęcia, że
w tej dziurze na przedmieściach Warszawy znajduje się jakaś kawiarnia, gdyby
dzisiaj rano nie zaczepił go Piotr i w biegu nie wcisnął mu do ręki adresu tej
nieznanej knajpki. Pośpiesznie umówili się na spotkanie wieczorem, jednak mimo
że Adam mieszkał tylko kilka ulic dalej, kompletnie nie znał miejsca, do
którego właśnie doszedł.
Na szczęście Adam był
spostrzegawczy i szybko zauważył Piotra, który stał schowany za rozłożystym
drzewem po drugiej stronie brukowanej ulicy i palił papierosa. Przeszedł szybko
przez wąski chodnik, wdychając głęboko zapach bzu, po czym wyciągnął rękę do
przyjaciela, by się z nim przywitać.
– Myślałem, że nie palisz –
mruknął Adam, przestępując z nogi na nogę.
– Ostatnio jestem zestresowany.
– Ostatnio to ty wziąłeś
ślub.
– No widzisz.
Adam rozejrzał się uważnie i
dopiero po chwili dostrzegł naprzeciwko schowany za krzewem bzu szyld
informujący, że właśnie znajdował się przy kawiarni „Warszawska melodia”.
– Nie sądziłem, że Ania ma aż
taki charakterek. Wydawała się sympatyczna przez ostatnie piętnaście lat –
zaśmiał się Adam. – Mogę wiedzieć, skąd ty w ogóle trafiłeś do tej dziury? Co
to za miejsce? W życiu nie słyszałem o tej kawiarni.
Piotr wzruszył jedynie
ramionami, przeczesując palcami jasne włosy.
– Ania kiedyś mnie tu
zaciągnęła. Nawet nie pamiętam, dlaczego. Spodobało mi się tutaj, no wiesz, co
wieczór występują cholernie zdolne śpiewaczki. Idealne miejsce na wieczór przy
piwie.
Stali tak jeszcze chwilę na
środku ulicy, by Piotr wypalił do końca papierosa, po czym powoli przeszli
przez wąską ścieżkę i weszli do niepozornego budynku.
Adam w życiu nie spodziewałby
się, że wnętrze tak go zaskoczy. Znajdował się w niedużej, ciemnej sali
spowitej dymem papierosowym. Większą jej część zajmowały niewielkie okrągłe
stoliki, przy których powoli siadali przybyli goście, głównie mężczyźni, a po
lewej znajdowała się nieduża scena, na razie przysłonięta ciężką kurtyną.
– Chodź do pierwszych rzędów,
będziemy mieć najlepszy widok na te wszystkie śpiewaczki i tancerki. – Piotr
ruszył w kierunku stolików, które jeszcze były wolne.
Kiedy już powiesili płaszcze
na oparciu krzeseł i wygodnie się rozsiedli, Piotr wyciągnął kolejnego
papierosa.
– Nie przesadzasz? – spytał
Adam, kręcąc głową. – Tydzień temu jeszcze nie paliłeś.
– Bo tydzień temu brałem ślub
– wyjaśnił Piotr, jednak schował papierosa. – Sam nie wiem, czym się tak
denerwuję. Ania jest cudowną żoną, przynajmniej na razie, ale to nowa sytuacja,
czuję się… hm, przytłoczony.
– Chyba przesadzasz.
– Sam zobaczysz, sam
zobaczysz. – Pokiwał palcem Piotr. – A tak w ogóle, to co słychać u Majki?
Adam mimowolnie się
uśmiechnął.
– Wszystko dobrze. Ostatnio
zaczęła pracować w jednej z piekarni i jest bardzo zadowolona. Chciała zobaczyć
się z Anią, ale sam wiesz, że ostatnio tyle się działo… Człowieku, wziąłeś
ślub! – zaśmiał się. – A tak na poważnie, to idę w twoje ślady. Chcę oświadczyć
się Majce, ale muszę wybrać odpowiedni moment.
Piotr zagwizdał z uznaniem.
– No, widzę, że i ty chcesz
wpaść w kobiece sidła! Mówię to jako doświadczony mąż…
– Którym jesteś od tygodnia –
wpadł mu w słowo Adam.
– Chodzi o to, że Majka to
cudowna dziewczyna. Znamy się tyle lat i mogę ci obiecać, że nie pożałujesz tej
decyzji.
Albo zacznę wypalać paczkę
papierosów dziennie, pomyślał Adam, gdy nagle światła na scenie zapaliły się, a
kurtyna rozsunęła na boki, ukazując całą niedużą scenę. Na środek wyszedł otyły
i niski mężczyzna łysiejący na czubku głowy, na oko tuż przed czterdziestką,
ubrany w elegancki garnitur z wielką muchą pod obwisłym podbródkiem.
– Panie i panowie! – krzyknął
tubalnym głosem. – Witamy w naszej kawiarence rewiowej! Dzisiaj wystąpi gwiazda
naszego cudownego lokalu, młodziutka i niezwykle utalentowana śpiewaczka, które
podbije wszystkie męskie serca! Powitajmy gorącymi brawami niesamowitą Hannę
Morawską!
Na scenę wyszła drobniutka
blondyneczka wyglądająca na nieco oszołomioną i przerażoną swoim występem. Adam
rozejrzał się uważnie; wszystkie miejsca zostały zajęte, ale sporo mężczyzn nie
zraziło się tym faktem; stali, opierając się o ściany i obserwując wokalistkę
rozmarzonym wzrokiem.
Do stolika Adama i Piotra
podeszła wtedy wysoka i koścista kelnerka z burzą czarnych loków na głowie,
niosąc na tacy kufle piwa.
– Może panowie czegoś się
napiją? Wszystko po bardzo niskiej cenie! – zachęciła ich zachrypniętym głosem.
Piotr zamówił dla nich trochę
trunku, po czym skupił wzrok na śpiewaczce, która właśnie ustawiała się na
scenie do występu. Adam musiał przyznać, że dziewczyna wyglądała niezwykle –
ubrana w błyszczącą białą sukienkę, z piórami przypiętymi do jasnych włosów i w
butach na wysokim obcasie prezentowała się jak prawdziwa gwiazda estrady.
– Witam wszystkich bardzo
serdecznie. Mam nadzieję, że czeka nas niezapomniany wieczór przy inspirującej
muzyce – powiedziała ciepłym głosem, posyłając wszystkim zgromadzonym figlarny
uśmiech.
Adam wypił szybko cały kufel
piwa i zamówił dwa następne. Ciekawy był, jak ta na oko nieśmiała dziewczyna
poradzi sobie na scenie. Wyglądała niewinnie i nie pasowała zbytnio do tego
pachnącego dymem tytoniowym i alkoholem miejsca, które zbierało każdego
wieczora duże grupy mężczyzn.
Ale te spostrzeżenia po
prostu wyparowały, gdy zaczęto grać spokojną melodię. Wszystkie szepty na sali
gwałtownie ucichły, a urzeczeni panowie skupili się na rzeczywiście nieziemskim
głosie młodziutkiej śpiewaczki, który spowodował, że po plecach Adama
przebiegły przyjemne ciarki, a włosy stanęły dęba.
Tak
już jest, że zawsze ludzkie szczęście
Szuka
najdziwniejszych dróg
Gonisz
za nim, ono zaś najczęściej
Leży
tuż u twoich nóg
I
jeśli człowiek w dobrej chwili
...
nachyli
Wtedy
los mu daje wszystkie skarby
Jak
mi ciebie właśnie dał
Wystarczy
jedna chwila
By
najszczęśliwszym być
Wystarczy
jeden uśmiech
By
mieć dla kogo żyć
Wystarczy
jedno słowo
By
serce z sercem spleść
A
gdy się splotą
Miłością
złotą
To
życie ma już treść
Serce
zawsze takie jest lękliwe
Tak
się boi dobrych słów
Głośno
woła, że są nieprawdziwe
A
cichutko prosi: mów
Bo
ono przecież na te chwile
Czekało
dni i nocy tyle
Aż
dopiero dzisiaj zrozumiało
To,
co świat od dawna wie*
Adam, urzeczony tym
hipnotyzującym głosem, nie mógł się ruszyć przez całą piosenkę, wbity w
niewygodne krzesło. Co za dziewczyna! Drobniutka i malutka, ale piekielnie
zdolna mimo rzeczywiście młodego wieku, gdyż nie wyglądała na więcej niż
osiemnaście lat. Dziewczęca i urocza, chyba świetnie zdawała sobie sprawę ze
swojego talentu, bo wyraźnie bawiła się zgromadzonymi w kawiarence mężczyznami,
którzy z pewnością przyszli tu tylko po to, by popatrzeć i posłuchać tej
wokalistki.
Adam zdążył wypić kilka kufli
piwa i parę razy wznieść toast za tę śpiewaczkę, która występowała na scenie
cały wieczór, aż do północy. Jej głos wibrował w powietrzu, a Adam za każdym
razem miał ciarki, gdy rozpoczynała się kolejna piosenka.
Ten koncert mógłby trwać
wiecznie, jednak nagle, ni stąd, ni zowąd, zamiast kolejnej melodii rozległ się
na nowo ciepły głos gwiazdy wieczoru.
– Dziękuję wam bardzo za
dzisiejszą noc. Jesteście wspaniałą publicznością!
I w ten sposób wszystko się
skończyło.
Adam, który w tamtym momencie
nie zorientował się od razu, co się stało, podniósł się i poprosił o bis, ale
dziewczyna, która zniknęła już za kurtyną, nie wróciła. Wtedy ruszył szybko do
przodu, zatoczył i omal nie wpadł na kogoś z sąsiedniego stolika, prawie
wylewając niedokończony kufel piwa.
– Piotruś, ja muszę wyjść –
mruknął bełkotliwie, szukając płaszcza. – Ja muszę jej pogratulować!
– Pamiętaj o Majce! – rzucił
pół żartem, pół serio Piotr.
Lekko się chwiejąc, ruszył w
kierunku wyjścia. Wiedział, że za dużo wypił, ale przecież powinien jakoś
okazać wdzięczność tej dziewczynie za taki wieczór! Cały czas gdzieś w odmętach
umysłu słyszał jej niezwykły, silny wokal.
Kiedy tylko znalazł się na
zewnątrz, uderzył go chłód powietrza i wciąż intensywny zapach bzu, który rósł
tuż przy drzwiach kawiarni.
Tylko jak mógł podziękować
artystce? Adam szybko wpadł na pomysł, co zrobić, by pogratulować dziewczynie
talentu. Potykając się o własne nogi, podszedł do jednego z krzewów, który
wciąż nieziemsko pachniał, po czym jednym ruchem zerwał całkiem sporą gałąź
rośliny i postanowił poczekać na wokalistkę na środku brukowanej ulicy.
Dziewczyna po chwili wyszła z
tyłu budynku. Adam usłyszał dźwięk jej obcasów, gdy przechodziła ścieżką po
podwórku, więc podszedł do niej, kiedy była już blisko furtki. W blasku księżyca jej
twarz wyglądała równie zniewalająco co na scenie; wydawała się wyraźnie
zaskoczona obecnością Adama.
– Przykro mi, ale powtórki
nie będzie – powiedziała nieco nerwowo, próbując go wyminąć, ale ten zagrodził
jej drogę.
– Chciałem tylko pani
podziękować – wybełkotał Adam, wyciągając w jej kierunku bukiet bzu. – Piękne
pani śpiewa. Niezwykły talent, niezwykły…
Dziewczyna przyjęła bez słowa
prezent, po czym uśmiechnęła się delikatnie.
– Bardzo dziękuję. A teraz
niech pan wraca do środka, do przyjaciół, bo jeszcze panu się coś stanie, a
tego chyba nie chcemy.
– Nie chcemy, nie chcemy –
zgodził się Adam.
Nagle rozbolała go głowa – to
pewnie efekt tych wszystkich piw i toastów.
– Do zobaczenia! – krzyknął,
gdy dziewczyna go ominęła i ruszyła do furtki.
Nie zatrzymując się, rzuciła
przez ramię słowa pożegnania, po czym zniknęła za zakrętem, jakby rozpływając
się w powietrzu.
Adam, który czuł się dziwnie
przybity, oparł się o płot i zerknął ostatni raz w kierunku, w którym podążyła
Hanna Morawska. Pomyślał wtedy, że ten kwitnący krzak bzu pachnie naprawdę
intensywnie.
___________________________
*jest to piosenka „Wystarczy jedna
chwila!” z 1938 r; pochodzi ona z filmu „Królowa Przedmieścia”. Autorem muzyki
jest Jerzy Petersburski, słów Emanuel Schlechter, a śpiewali ją m.in. Helena
Grossówna i Aleksander Żabczyński. Na potrzeby opowiadania przesunęłam datę
jej powstania na 1936 rok.
Pierwszy rozdział zupełnie nowego
opowiadania. Po raz pierwszy w moim przypadku akcja dzieje się w Polsce i z jednej strony jest
to duże ułatwienie, a z drugiej, cóż... niekoniecznie, zważywszy na czasy, o
jakich zdecydowałam się pisać.
Jak się Wam podobał pierwszy rozdział?
Wiem, że długością nie zachwyca, ma niecałe 5 stron, i to po formatowaniu, ale
mogę obiecać, że znajdą się tutaj dłuższe teksty.
Ponieważ rozdziały będę dodawać co trzy
tygodnie, następny ukaże się pod koniec miesiąca, najprawdopodobniej 27
września.
Wasza Elif
rozpieszczalas nas szybkim dodawaniem postow na twoim marzeniu, wiec teraz te trzy tygodnie beda jak wiecznosc... ale pocieszeniem jest rto, ze prawdopodobnie planujesz dosc dlugo pisac to opowiadanie, prawda? Mam wielka nadzieje. Na razie jest spokojnie, az za spokojnie, ale pewnie niedlugo sie to zmieni. Wlasciwie tak sobiue mysle, ze nie musieli czekac przed ta kawiarnia, az Piotr skonczy palic, bo i tak w srodku wszyscy to robili xD ale ok. Spodobal mi sie sposob, w jaki opisalas ich przyjazn, tak jak by to byla najnormalniejsza rzecz pod sloncem, a to wlasnie swiadczy o sile tej relacji. Mam andzieje, ze Piotr przestanie palic tak duzo papierosow, bo go ten slub doprowadzi jeszcze do jakiejs choroby xD biedaczek, chyba nie zaczal zalowac tak szybko? pewnie chodzi o odpowiedzialnosc itd.... A cio do Adama, sama nie wiem, czy nadal bedzie tak zainteresowany Majka... niby jej jeszcze nie znamy, ale jakos nie sadze, zeby postac pieknie spiewajacej Hanki pojawila sie tutaj przypadkowo... No i ten pieknie pachnacy bez, magiczne tlo... Mimo ze troche szkoda, iz nie pojawil sie prolog, to powyzszy rozdzial jest naprawde dobrym poczatkiem, czekam z niecierpliwosca na ciag dalszy;) Pozdrawiam, Condawiramurs
OdpowiedzUsuńNiestety, ale nie udałoby mi się utrzymać tempa "Twojego marzenia" z powodu szkoły i codziennych obowiązków. W roku szkolnym mam naprawdę niewiele czasu na pisanie, a nie chciałabym narobić sobie zaległości i z tego powodu trzymać Czytelników w niepewności nawet kilka miesięcy, co miało miejsce podczas pisania "Anielskich szeptów".
UsuńNie czekali na dopalenie papierosa, ale przystanęli tak po prostu, z przyzwyczajenia, na chwilę rozmowy :) Chociaż rzeczywiście mogło to zabrzmieć tak, jak opisałaś.
Nie żałuje, nie żałuje, po prostu sobie żartował :D
Oj, Adam kocha Majkę na zabój! A sytuacja z Hanią wynikła z powodu procentów we krwi mężczyzny :) Zresztą, miała prawo spodobać mu się dziewczyna :)
Sądzę, że prolog byłby tu zbyteczny, pierwszy rozdział zawsze jest okej.:D
Dziękuję za opinię :)
Rzeczywiście rozdział trochę krótki, co więcej tekst piosenki trochę "sztucznie" go wydłuża, jednak jako, że jest to dopiero pierwszy rozdział, który wprowadza w całą historię, to nie narzekam. Szczególnie że trudno jest mi sobie wyobrazić, by miało się w nim znaleźć coś więcej, a tak wyszło świetnie.
OdpowiedzUsuńCo więcej, zawsze podziwiam ludzi piszących opowiadania, których akcja rozgrywa się w trakcie II Wojny Światowej lub nieco wcześniej, bo trzeba mieć dużą wiedzę historycznej z tamtych okresów i lubić historię.
Ale wracając do treści.
Widać, że Adama zauroczyła młoda artystka oraz jej cudowny głos. Chociaż w końcówce chyba za bardzo alkohol uderzył mu do głowy i nie dziwię się, że Hanna początkowo się przestraszyła. Tak się zastanawiam, czy Adam będzie próbował szukać dalszych okazji do spotkania z Hanną i ponownego jej posłuchania, czy teraz całkiem pochłoną go przygotowania do ślubu.
Też moją uwagę przykuł fragment z dopalaniem papierosa, szczególnie że w tamtych czasach nie było żadnych zakazów dotyczących palenia w knajpach czy innych miejscach. A to zdanie zabrzmiało tak, jakby Adam czekał, aż Piotr wypali papierosa, bo w środku już mu nie wolno.
Pozdrawiam serdecznie :)
Nawet nie wiem, co mogłabym tutaj jeszcze dopisać :) Wyszło króciutko, ale z pewnością pojawią się tutaj dłuższe rozdziały, mające po 8, 9 stron.
UsuńCzy ja wiem, czy dużą wiedzę... Ja tam jestem raczej zainspirowana tym okresem, a potrzebnych informacji ciągle wyszukuję w Internecie :)
Pewnie to wina procentów, Adam nie zakochał się nagle w Hani :) Majka to jego ukochana od dłuższego czasu, ale o tym w przyszłych rozdziałach.
Dziękuję za opinię :)
Tak jak obiecałam, jestem :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że opowiadanie toczy się w Polsce, ale jestem ciekawa jak poradzisz sobie na dłuższą metę z czasami wojennymi. Na razie wydaje mi się, że idzie Ci całkiem nieźle. Zadymiona knajpka, urocza śpiewaczka w pięknym stroju... Podoba mi się.
To dopiero pierwszy rozdział, dlatego o bohaterach mogę powiedzieć całkiem niewiele. Młodzi ludzie, będący dopiero na początku swojego samodzielnego życia, a do tego przyszło im żyć w nie najłatwiejszych czasach. Nic dziwnego, że Piotr jest zdenerwowany małżeństwem. Spoczywa na nim duża odpowiedzialność już nie tylko za siebie, ale i za żonę, a w przyszłości dzieci. Adam za to trochę sobie zabalował. Korzysta chyba z resztek wolności przed ślubem. Zauroczył się młodą Hanią, zapominając o Majce. Ach, ci faceci ;) Adaś sobie pognał za śpiewaczką, a był w takim stanie, że i ja na miejscu Hanny byłabym przestraszona i pewnie uciekła od niego jak najdalej. Podejrzewam, że Majka się o tym nie dowie, chociaż w sumie to nic takiego się nie stało.
W każdym razie jestem ciekawa dalszych losów Piotra i Adama. Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że dłuższy :)
Czasy wojenne - poczytam, posprawdzam, ewentualnie przyjmę na klatę wszystkie wytknięte błędy ;) A tak serio, to pilnuję się bardzo, a i tak moja beta wyciągnęła ostatnio takie kwiatki... i to DOSŁOWNIE kwiatki :D Aż szkoda gadać!
UsuńAdam na razie jeszcze nie planuje ślubu, w głowie ma zaręczyny oraz to, czy Majka w ogóle się zgodzi zostać jego żoną :) I rzeczywiście, trochę sobie popił, ale chyba potrzebował chwili alkoholowego wytchnienia w towarzystwie przyjaciela xD
Ja uważam, że nic się nie stało, Adam nie podrywał Hani, jedynie wręczył jej kwiaty i pogratulował występu, chyba nic w tym sprośnego :) I sądzę, że później nawet nie będzie pamiętał tego zdarzenia.
Dziękuję za opinię :)
Cześć, mam od jakiegoś czasu twój blog w zakładce do przeczytania i dziś korzystając z chwili wolnego czasu postanowiłam zajrzeć.
OdpowiedzUsuńPóki co jest tylko prolog to dobrze i źle zarazem. Dobrze bo nie lubię mieć zaległości, a źle bo jednak chciałabym przeczytać co było potem.
Trudno, będę musiała poczekać!
Piotr i Adam wyglądają na najlepszych przyjaciół, dobrze się rozumieją, rozmawiają na luzie, żartują no i upijają się, a przynajmniej Adam :)
Czyżby zmiana statusu tak zestresowała Piotra, że chce się jakiegoś nowotworu nabawić? Nie lubię jak mężczyzna, a już na pewno mój mężczyzna pali. Także Piotrusiu bardzo proszę, rzuć palenie!
Wiesz, muszę się do czegoś przyznać, kiedy czytałam o tej młodziutkiej śpiewaczce zamiast Hanna Morawska przeczytałam Hana Montana! O matulu :(
Ale piosenka była faktycznie ładna. Zastanawiam się jak się skończył ten wieczór, czy przyjaciele poszli grzecznie do domu czy zostali do późnej nocy i piwkowali?
Czekam na kolejny i oczywiście zostaję z tobą na dłużej :*
http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/
Obawiam się, że to będzie początek i zarazem koniec z jego papierosami :P Ja też nie lubię, gdy faceci (ba, gdy KTOKOLWIEK) pali, więc doskonale Cię rozumiem :)
UsuńHannah Montana? :D Nawet na to nie wpadłam XD
Mnie też podoba się piosenka, tym bardziej że jej słuchałam na youtube - polecam! Nie każdy lubi taki gatunek, ale muzyka naprawdę przyjemna dla ucha.
Dziękuję za opinię :)