niedziela, 6 września 2015

Jeden: „Warszawska melodia”




Warszawa, maj 1936

Pierwsze, co zauważył Adam, gdy znalazł się na tej niepozornej uliczce, to rozłożyste krzewy bzu, które rosły na każdym podwórku przed domem. Powietrze przesycał ich intensywny zapach, potęgowany ciepłą i słoneczną pogodą.
Pewnie nie miałby pojęcia, że w tej dziurze na przedmieściach Warszawy znajduje się jakaś kawiarnia, gdyby dzisiaj rano nie zaczepił go Piotr i w biegu nie wcisnął mu do ręki adresu tej nieznanej knajpki. Pośpiesznie umówili się na spotkanie wieczorem, jednak mimo że Adam mieszkał tylko kilka ulic dalej, kompletnie nie znał miejsca, do którego właśnie doszedł.
Na szczęście Adam był spostrzegawczy i szybko zauważył Piotra, który stał schowany za rozłożystym drzewem po drugiej stronie brukowanej ulicy i palił papierosa. Przeszedł szybko przez wąski chodnik, wdychając głęboko zapach bzu, po czym wyciągnął rękę do przyjaciela, by się z nim przywitać.
– Myślałem, że nie palisz – mruknął Adam, przestępując z nogi na nogę.
– Ostatnio jestem zestresowany.
– Ostatnio to ty wziąłeś ślub.
– No widzisz.
Adam rozejrzał się uważnie i dopiero po chwili dostrzegł naprzeciwko schowany za krzewem bzu szyld informujący, że właśnie znajdował się przy kawiarni „Warszawska melodia”.
– Nie sądziłem, że Ania ma aż taki charakterek. Wydawała się sympatyczna przez ostatnie piętnaście lat – zaśmiał się Adam. – Mogę wiedzieć, skąd ty w ogóle trafiłeś do tej dziury? Co to za miejsce? W życiu nie słyszałem o tej kawiarni.
Piotr wzruszył jedynie ramionami, przeczesując palcami jasne włosy.
– Ania kiedyś mnie tu zaciągnęła. Nawet nie pamiętam, dlaczego. Spodobało mi się tutaj, no wiesz, co wieczór występują cholernie zdolne śpiewaczki. Idealne miejsce na wieczór przy piwie.
Stali tak jeszcze chwilę na środku ulicy, by Piotr wypalił do końca papierosa, po czym powoli przeszli przez wąską ścieżkę i weszli do niepozornego budynku.
Adam w życiu nie spodziewałby się, że wnętrze tak go zaskoczy. Znajdował się w niedużej, ciemnej sali spowitej dymem papierosowym. Większą jej część zajmowały niewielkie okrągłe stoliki, przy których powoli siadali przybyli goście, głównie mężczyźni, a po lewej znajdowała się nieduża scena, na razie przysłonięta ciężką kurtyną.
– Chodź do pierwszych rzędów, będziemy mieć najlepszy widok na te wszystkie śpiewaczki i tancerki. – Piotr ruszył w kierunku stolików, które jeszcze były wolne.
Kiedy już powiesili płaszcze na oparciu krzeseł i wygodnie się rozsiedli, Piotr wyciągnął kolejnego papierosa.
– Nie przesadzasz? – spytał Adam, kręcąc głową. – Tydzień temu jeszcze nie paliłeś.
– Bo tydzień temu brałem ślub – wyjaśnił Piotr, jednak schował papierosa. – Sam nie wiem, czym się tak denerwuję. Ania jest cudowną żoną, przynajmniej na razie, ale to nowa sytuacja, czuję się… hm, przytłoczony.
– Chyba przesadzasz.
– Sam zobaczysz, sam zobaczysz. – Pokiwał palcem Piotr. – A tak w ogóle, to co słychać u Majki?
Adam mimowolnie się uśmiechnął.
– Wszystko dobrze. Ostatnio zaczęła pracować w jednej z piekarni i jest bardzo zadowolona. Chciała zobaczyć się z Anią, ale sam wiesz, że ostatnio tyle się działo… Człowieku, wziąłeś ślub! – zaśmiał się. – A tak na poważnie, to idę w twoje ślady. Chcę oświadczyć się Majce, ale muszę wybrać odpowiedni moment.
Piotr zagwizdał z uznaniem.
– No, widzę, że i ty chcesz wpaść w kobiece sidła! Mówię to jako doświadczony mąż…
– Którym jesteś od tygodnia – wpadł mu w słowo Adam.
– Chodzi o to, że Majka to cudowna dziewczyna. Znamy się tyle lat i mogę ci obiecać, że nie pożałujesz tej decyzji.
Albo zacznę wypalać paczkę papierosów dziennie, pomyślał Adam, gdy nagle światła na scenie zapaliły się, a kurtyna rozsunęła na boki, ukazując całą niedużą scenę. Na środek wyszedł otyły i niski mężczyzna łysiejący na czubku głowy, na oko tuż przed czterdziestką, ubrany w elegancki garnitur z wielką muchą pod obwisłym podbródkiem.
– Panie i panowie! – krzyknął tubalnym głosem. – Witamy w naszej kawiarence rewiowej! Dzisiaj wystąpi gwiazda naszego cudownego lokalu, młodziutka i niezwykle utalentowana śpiewaczka, które podbije wszystkie męskie serca! Powitajmy gorącymi brawami niesamowitą Hannę Morawską!
Na scenę wyszła drobniutka blondyneczka wyglądająca na nieco oszołomioną i przerażoną swoim występem. Adam rozejrzał się uważnie; wszystkie miejsca zostały zajęte, ale sporo mężczyzn nie zraziło się tym faktem; stali, opierając się o ściany i obserwując wokalistkę rozmarzonym wzrokiem.
Do stolika Adama i Piotra podeszła wtedy wysoka i koścista kelnerka z burzą czarnych loków na głowie, niosąc na tacy kufle piwa.
– Może panowie czegoś się napiją? Wszystko po bardzo niskiej cenie! – zachęciła ich zachrypniętym głosem.
Piotr zamówił dla nich trochę trunku, po czym skupił wzrok na śpiewaczce, która właśnie ustawiała się na scenie do występu. Adam musiał przyznać, że dziewczyna wyglądała niezwykle – ubrana w błyszczącą białą sukienkę, z piórami przypiętymi do jasnych włosów i w butach na wysokim obcasie prezentowała się jak prawdziwa gwiazda estrady.
– Witam wszystkich bardzo serdecznie. Mam nadzieję, że czeka nas niezapomniany wieczór przy inspirującej muzyce – powiedziała ciepłym głosem, posyłając wszystkim zgromadzonym figlarny uśmiech.
Adam wypił szybko cały kufel piwa i zamówił dwa następne. Ciekawy był, jak ta na oko nieśmiała dziewczyna poradzi sobie na scenie. Wyglądała niewinnie i nie pasowała zbytnio do tego pachnącego dymem tytoniowym i alkoholem miejsca, które zbierało każdego wieczora duże grupy mężczyzn.
Ale te spostrzeżenia po prostu wyparowały, gdy zaczęto grać spokojną melodię. Wszystkie szepty na sali gwałtownie ucichły, a urzeczeni panowie skupili się na rzeczywiście nieziemskim głosie młodziutkiej śpiewaczki, który spowodował, że po plecach Adama przebiegły przyjemne ciarki, a włosy stanęły dęba.

Tak już jest, że zawsze ludzkie szczęście
Szuka najdziwniejszych dróg
Gonisz za nim, ono zaś najczęściej
Leży tuż u twoich nóg

I jeśli człowiek w dobrej chwili
... nachyli
Wtedy los mu daje wszystkie skarby
Jak mi ciebie właśnie dał

Wystarczy jedna chwila
By najszczęśliwszym być
Wystarczy jeden uśmiech
By mieć dla kogo żyć

Wystarczy jedno słowo
By serce z sercem spleść
A gdy się splotą
Miłością złotą
To życie ma już treść

Serce zawsze takie jest lękliwe
Tak się boi dobrych słów
Głośno woła, że są nieprawdziwe
A cichutko prosi: mów

Bo ono przecież na te chwile
Czekało dni i nocy tyle
Aż dopiero dzisiaj zrozumiało
To, co świat od dawna wie*

Adam, urzeczony tym hipnotyzującym głosem, nie mógł się ruszyć przez całą piosenkę, wbity w niewygodne krzesło. Co za dziewczyna! Drobniutka i malutka, ale piekielnie zdolna mimo rzeczywiście młodego wieku, gdyż nie wyglądała na więcej niż osiemnaście lat. Dziewczęca i urocza, chyba świetnie zdawała sobie sprawę ze swojego talentu, bo wyraźnie bawiła się zgromadzonymi w kawiarence mężczyznami, którzy z pewnością przyszli tu tylko po to, by popatrzeć i posłuchać tej wokalistki.
Adam zdążył wypić kilka kufli piwa i parę razy wznieść toast za tę śpiewaczkę, która występowała na scenie cały wieczór, aż do północy. Jej głos wibrował w powietrzu, a Adam za każdym razem miał ciarki, gdy rozpoczynała się kolejna piosenka.
Ten koncert mógłby trwać wiecznie, jednak nagle, ni stąd, ni zowąd, zamiast kolejnej melodii rozległ się na nowo ciepły głos gwiazdy wieczoru.
– Dziękuję wam bardzo za dzisiejszą noc. Jesteście wspaniałą publicznością!
I w ten sposób wszystko się skończyło.
Adam, który w tamtym momencie nie zorientował się od razu, co się stało, podniósł się i poprosił o bis, ale dziewczyna, która zniknęła już za kurtyną, nie wróciła. Wtedy ruszył szybko do przodu, zatoczył i omal nie wpadł na kogoś z sąsiedniego stolika, prawie wylewając niedokończony kufel piwa.
– Piotruś, ja muszę wyjść – mruknął bełkotliwie, szukając płaszcza. – Ja muszę jej pogratulować!
– Pamiętaj o Majce! – rzucił pół żartem, pół serio Piotr.
Lekko się chwiejąc, ruszył w kierunku wyjścia. Wiedział, że za dużo wypił, ale przecież powinien jakoś okazać wdzięczność tej dziewczynie za taki wieczór! Cały czas gdzieś w odmętach umysłu słyszał jej niezwykły, silny wokal.
Kiedy tylko znalazł się na zewnątrz, uderzył go chłód powietrza i wciąż intensywny zapach bzu, który rósł tuż przy drzwiach kawiarni.
Tylko jak mógł podziękować artystce? Adam szybko wpadł na pomysł, co zrobić, by pogratulować dziewczynie talentu. Potykając się o własne nogi, podszedł do jednego z krzewów, który wciąż nieziemsko pachniał, po czym jednym ruchem zerwał całkiem sporą gałąź rośliny i postanowił poczekać na wokalistkę na środku brukowanej ulicy.
Dziewczyna po chwili wyszła z tyłu budynku. Adam usłyszał dźwięk jej obcasów, gdy przechodziła ścieżką po podwórku, więc podszedł do niej, kiedy była już blisko furtki. W blasku księżyca jej twarz wyglądała równie zniewalająco co na scenie; wydawała się wyraźnie zaskoczona obecnością Adama.
– Przykro mi, ale powtórki nie będzie – powiedziała nieco nerwowo, próbując go wyminąć, ale ten zagrodził jej drogę.
– Chciałem tylko pani podziękować – wybełkotał Adam, wyciągając w jej kierunku bukiet bzu. – Piękne pani śpiewa. Niezwykły talent, niezwykły…
Dziewczyna przyjęła bez słowa prezent, po czym uśmiechnęła się delikatnie.
– Bardzo dziękuję. A teraz niech pan wraca do środka, do przyjaciół, bo jeszcze panu się coś stanie, a tego chyba nie chcemy.
– Nie chcemy, nie chcemy – zgodził się Adam.
Nagle rozbolała go głowa – to pewnie efekt tych wszystkich piw i toastów.
– Do zobaczenia! – krzyknął, gdy dziewczyna go ominęła i ruszyła do furtki.
Nie zatrzymując się, rzuciła przez ramię słowa pożegnania, po czym zniknęła za zakrętem, jakby rozpływając się w powietrzu.
Adam, który czuł się dziwnie przybity, oparł się o płot i zerknął ostatni raz w kierunku, w którym podążyła Hanna Morawska. Pomyślał wtedy, że ten kwitnący krzak bzu pachnie naprawdę intensywnie.

___________________________

*jest to piosenka „Wystarczy jedna chwila!” z 1938 r; pochodzi ona z filmu „Królowa Przedmieścia”. Autorem muzyki jest Jerzy Petersburski, słów Emanuel Schlechter, a śpiewali ją m.in. Helena Grossówna i Aleksander Żabczyński. Na potrzeby opowiadania przesunęłam datę jej powstania na 1936 rok.

Pierwszy rozdział zupełnie nowego opowiadania. Po raz pierwszy w moim przypadku akcja dzieje się w Polsce i z jednej strony jest to duże ułatwienie, a z drugiej, cóż... niekoniecznie, zważywszy na czasy, o jakich zdecydowałam się pisać.
Jak się Wam podobał pierwszy rozdział? Wiem, że długością nie zachwyca, ma niecałe 5 stron, i to po formatowaniu, ale mogę obiecać, że znajdą się tutaj dłuższe teksty.
Ponieważ rozdziały będę dodawać co trzy tygodnie, następny ukaże się pod koniec miesiąca, najprawdopodobniej 27 września.
Wasza Elif

8 komentarzy:

  1. rozpieszczalas nas szybkim dodawaniem postow na twoim marzeniu, wiec teraz te trzy tygodnie beda jak wiecznosc... ale pocieszeniem jest rto, ze prawdopodobnie planujesz dosc dlugo pisac to opowiadanie, prawda? Mam wielka nadzieje. Na razie jest spokojnie, az za spokojnie, ale pewnie niedlugo sie to zmieni. Wlasciwie tak sobiue mysle, ze nie musieli czekac przed ta kawiarnia, az Piotr skonczy palic, bo i tak w srodku wszyscy to robili xD ale ok. Spodobal mi sie sposob, w jaki opisalas ich przyjazn, tak jak by to byla najnormalniejsza rzecz pod sloncem, a to wlasnie swiadczy o sile tej relacji. Mam andzieje, ze Piotr przestanie palic tak duzo papierosow, bo go ten slub doprowadzi jeszcze do jakiejs choroby xD biedaczek, chyba nie zaczal zalowac tak szybko? pewnie chodzi o odpowiedzialnosc itd.... A cio do Adama, sama nie wiem, czy nadal bedzie tak zainteresowany Majka... niby jej jeszcze nie znamy, ale jakos nie sadze, zeby postac pieknie spiewajacej Hanki pojawila sie tutaj przypadkowo... No i ten pieknie pachnacy bez, magiczne tlo... Mimo ze troche szkoda, iz nie pojawil sie prolog, to powyzszy rozdzial jest naprawde dobrym poczatkiem, czekam z niecierpliwosca na ciag dalszy;) Pozdrawiam, Condawiramurs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale nie udałoby mi się utrzymać tempa "Twojego marzenia" z powodu szkoły i codziennych obowiązków. W roku szkolnym mam naprawdę niewiele czasu na pisanie, a nie chciałabym narobić sobie zaległości i z tego powodu trzymać Czytelników w niepewności nawet kilka miesięcy, co miało miejsce podczas pisania "Anielskich szeptów".
      Nie czekali na dopalenie papierosa, ale przystanęli tak po prostu, z przyzwyczajenia, na chwilę rozmowy :) Chociaż rzeczywiście mogło to zabrzmieć tak, jak opisałaś.
      Nie żałuje, nie żałuje, po prostu sobie żartował :D
      Oj, Adam kocha Majkę na zabój! A sytuacja z Hanią wynikła z powodu procentów we krwi mężczyzny :) Zresztą, miała prawo spodobać mu się dziewczyna :)
      Sądzę, że prolog byłby tu zbyteczny, pierwszy rozdział zawsze jest okej.:D
      Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  2. Rzeczywiście rozdział trochę krótki, co więcej tekst piosenki trochę "sztucznie" go wydłuża, jednak jako, że jest to dopiero pierwszy rozdział, który wprowadza w całą historię, to nie narzekam. Szczególnie że trudno jest mi sobie wyobrazić, by miało się w nim znaleźć coś więcej, a tak wyszło świetnie.
    Co więcej, zawsze podziwiam ludzi piszących opowiadania, których akcja rozgrywa się w trakcie II Wojny Światowej lub nieco wcześniej, bo trzeba mieć dużą wiedzę historycznej z tamtych okresów i lubić historię.
    Ale wracając do treści.
    Widać, że Adama zauroczyła młoda artystka oraz jej cudowny głos. Chociaż w końcówce chyba za bardzo alkohol uderzył mu do głowy i nie dziwię się, że Hanna początkowo się przestraszyła. Tak się zastanawiam, czy Adam będzie próbował szukać dalszych okazji do spotkania z Hanną i ponownego jej posłuchania, czy teraz całkiem pochłoną go przygotowania do ślubu.
    Też moją uwagę przykuł fragment z dopalaniem papierosa, szczególnie że w tamtych czasach nie było żadnych zakazów dotyczących palenia w knajpach czy innych miejscach. A to zdanie zabrzmiało tak, jakby Adam czekał, aż Piotr wypali papierosa, bo w środku już mu nie wolno.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem, co mogłabym tutaj jeszcze dopisać :) Wyszło króciutko, ale z pewnością pojawią się tutaj dłuższe rozdziały, mające po 8, 9 stron.
      Czy ja wiem, czy dużą wiedzę... Ja tam jestem raczej zainspirowana tym okresem, a potrzebnych informacji ciągle wyszukuję w Internecie :)
      Pewnie to wina procentów, Adam nie zakochał się nagle w Hani :) Majka to jego ukochana od dłuższego czasu, ale o tym w przyszłych rozdziałach.
      Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  3. Tak jak obiecałam, jestem :)
    Fajnie, że opowiadanie toczy się w Polsce, ale jestem ciekawa jak poradzisz sobie na dłuższą metę z czasami wojennymi. Na razie wydaje mi się, że idzie Ci całkiem nieźle. Zadymiona knajpka, urocza śpiewaczka w pięknym stroju... Podoba mi się.
    To dopiero pierwszy rozdział, dlatego o bohaterach mogę powiedzieć całkiem niewiele. Młodzi ludzie, będący dopiero na początku swojego samodzielnego życia, a do tego przyszło im żyć w nie najłatwiejszych czasach. Nic dziwnego, że Piotr jest zdenerwowany małżeństwem. Spoczywa na nim duża odpowiedzialność już nie tylko za siebie, ale i za żonę, a w przyszłości dzieci. Adam za to trochę sobie zabalował. Korzysta chyba z resztek wolności przed ślubem. Zauroczył się młodą Hanią, zapominając o Majce. Ach, ci faceci ;) Adaś sobie pognał za śpiewaczką, a był w takim stanie, że i ja na miejscu Hanny byłabym przestraszona i pewnie uciekła od niego jak najdalej. Podejrzewam, że Majka się o tym nie dowie, chociaż w sumie to nic takiego się nie stało.
    W każdym razie jestem ciekawa dalszych losów Piotra i Adama. Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że dłuższy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy wojenne - poczytam, posprawdzam, ewentualnie przyjmę na klatę wszystkie wytknięte błędy ;) A tak serio, to pilnuję się bardzo, a i tak moja beta wyciągnęła ostatnio takie kwiatki... i to DOSŁOWNIE kwiatki :D Aż szkoda gadać!
      Adam na razie jeszcze nie planuje ślubu, w głowie ma zaręczyny oraz to, czy Majka w ogóle się zgodzi zostać jego żoną :) I rzeczywiście, trochę sobie popił, ale chyba potrzebował chwili alkoholowego wytchnienia w towarzystwie przyjaciela xD
      Ja uważam, że nic się nie stało, Adam nie podrywał Hani, jedynie wręczył jej kwiaty i pogratulował występu, chyba nic w tym sprośnego :) I sądzę, że później nawet nie będzie pamiętał tego zdarzenia.
      Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  4. Cześć, mam od jakiegoś czasu twój blog w zakładce do przeczytania i dziś korzystając z chwili wolnego czasu postanowiłam zajrzeć.
    Póki co jest tylko prolog to dobrze i źle zarazem. Dobrze bo nie lubię mieć zaległości, a źle bo jednak chciałabym przeczytać co było potem.
    Trudno, będę musiała poczekać!
    Piotr i Adam wyglądają na najlepszych przyjaciół, dobrze się rozumieją, rozmawiają na luzie, żartują no i upijają się, a przynajmniej Adam :)
    Czyżby zmiana statusu tak zestresowała Piotra, że chce się jakiegoś nowotworu nabawić? Nie lubię jak mężczyzna, a już na pewno mój mężczyzna pali. Także Piotrusiu bardzo proszę, rzuć palenie!
    Wiesz, muszę się do czegoś przyznać, kiedy czytałam o tej młodziutkiej śpiewaczce zamiast Hanna Morawska przeczytałam Hana Montana! O matulu :(
    Ale piosenka była faktycznie ładna. Zastanawiam się jak się skończył ten wieczór, czy przyjaciele poszli grzecznie do domu czy zostali do późnej nocy i piwkowali?
    Czekam na kolejny i oczywiście zostaję z tobą na dłużej :*
    http://nauczysz-sie-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że to będzie początek i zarazem koniec z jego papierosami :P Ja też nie lubię, gdy faceci (ba, gdy KTOKOLWIEK) pali, więc doskonale Cię rozumiem :)
      Hannah Montana? :D Nawet na to nie wpadłam XD
      Mnie też podoba się piosenka, tym bardziej że jej słuchałam na youtube - polecam! Nie każdy lubi taki gatunek, ale muzyka naprawdę przyjemna dla ucha.
      Dziękuję za opinię :)

      Usuń

Za zostawiony spam będę gryźć.

Mrs Black bajkowe-szablony